piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział Piąty

*Perspektywa Arianny* Daniel znowu to zrobił.. Nie wierzę! Jestem wściekła a zarazem przygnębiona. Miałam nadzieję, małą bo małą, że jednak z niczym podobnym nie wyskoczy jak kiedyś. Znowu mnie okłamał! Zgrywał takie niewiniątko. Mówił, że jest chory... (wspomnienie) // Niespełna rok temu wraz z Danielem, Jess i Molly byliśmy na domówce u naszego kolegi. Zapowiadała się świetną impreza, a jako, że lubimy się bawić to cieszyliśmy się, że zostaliśmy zaproszeni. Było dużo nowych jak i znajomych twarzy ze szkoły. Impreza w dość szybkim tempie się rozkreciła, no ale nie ma co się dziwić przy tak dobrym DJ. Tańczyłam z moimi przyjaciółkami, a Daniel siedział z jakimś chłopakiem i rozmawiali. Co jakiś czas spogladaliśmy na siebie, aż w końcu Daniel zniknął mi z oczu. Został tylko sam chłopak, z którym rozmawiał. Trochę mnie to za niepokoiło, ale uznałam, iż nie mam się o co martwić, bo możliwe, że poszedł do toalety, lub do kuchni napić się czegoś. Czas mijał a Daniela nie było. Wystraszyłam się i powiedziałam przyjaciółkom, że idę go szukać. Dziewczyny uznały, że mi pomogą wiec się rozdzieliłyśmy. W razie jakby co miałyśmy do siebie dzwonić. Molly szukała go w ogródku, Jess na parterze a ja poszłam na piętro. Po kolei otwierałam drzwi do kolejnych pokoi. Nikogo nie było. Na samym końcu korytarza był jeszcze jeden pokój. Podeszłam do drzwi i zaczęłam przesłuchiwać się jękom dziewczyny. - O taaak! Daniel jesteś boooski! - Cicho! Bo nas ktoś usłyszy, Julka! Po tym co usłyszałam, złapałam za klamkę roztrzęsionymi dłońmi i otworzyłam cicho drzwi. Zapaliłam światło a dwójką leżąca na łóżku spojrzała na mnie. Dziewczyna z wyższości a Daniel.. No cóż. Był przerażony i zawstydzony. Nagle wstał i zaczął do mnie podchodzić. Chciał mnie dotknąć lecz starałam się uniknąć z nim kontaktu. Byłam wściekła. - Kochanie, to nie tak jak myślisz! To tylko tak źle wygląda! - próbował się tłumaczyć z rzeczy nie wytłumaczalnej. - Oh, kotku zostaw w spokoju to czupiradło bez gustu! Choć do mnie! Bierz mnie jakby jej tu nie było! Nie wytrzymałam. Podeszłam do dziewczyny leżącej nadal na łóżku i uderzyłam ja z całej siły w nos. Słychać było chrupniecie kości. Nie przejęłam się tym. Może nawet i mi ulżyło. Niestety nie na długo, gdyż Daniel musiał przypomnieć mi o swojej obecności. -Zostaw ją. Nic ci nie zrobiła. - zaczął bronić tego puszczalskiego się po kontach szmatławca. Jako odpowiedź dostał w lewy policzek z większą siłą niż dziewczyna. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy złapał się za policzek. Będzie miał ślad mojej ręki na jakiś czas. Wyszłam trzaskając drzwiami. Zaczęłam schodzić po schodach nie zważając na ludzi wokół mnie. Wpadłam na kogoś. Przewróciliśmy się, lecz ja szybko wstałam z człowieka leżącego pode mną i nie pomagając mu wstać, poszłam do kuchni. Musiałam się napić czegoś mocnego. Znalazłam tam moje przyjaciółki. Chciałam zapomnieć o tym co wydarzyło się na piętrze, o tej dziewczynie a zwłaszcza o Danielu. Przez kilka następnych dni Daniel nie dawał mi spokoju. Dzwonił po kilkanaście razy dziennie. Ani razu nie odebrałam. Po pewnym czasie przestał. Jessica i Molly przychodziły do mnie codziennie. Wspierały mnie w tak trudnym dla mnie okresie. Rozmawiałyśmy o tym co dalej mam ze sobą zrobić. Miałam do wyboru to wszystko zakończyć,wybaczyć bądź zemścić się. Na początku wszystkie stwierdziłyśmy, że chcemy się zemścić lecz po dłuższym zastanowieniu, odpuściłyśmy. Obie powiedziały, że powinnam to zakończyć. Przystałam na to.
Jeszcze tego samego dnia jak postanowiłyśmy, zadzwoniłam do mojego już byłego chłopaka. Nie zdziwiłam się, gdy odebrał i nie pozwolił mi mu przerywać, rozłączać się lub robić innych podobnych rzeczy. Poprosił jedynie o wysłuchanie.
Nie pozwoliłam mu na to. - To nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się w parku na naszej, to znaczy, na tej ławce co zwykle. Bądź jutro o 12. Nie spóźnij się. - powiedziałam i rozłączyłam się nie czekając na jego reakcję. Czekał na mnie w wyznaczonym miejscu. Nie ukrywam, ale gdy go zobaczyłam, przypomniały mi się wspólne chwile spędzone z nim. I te dobre i te złe. Zawsze był przy mnie. Kolorowo nie było, lecz prawda jest taka, że zawsze, ale to zawsze mogłam na nim polegać. Wszystko spieprzył.. Planowałam z nim życie. A teraz? Nie wiem czy dobrze postąpiłam przychodząc tutaj. Z tą ławką.. Tyle się na niej wydarzyło. Byliśmy razem naprawdę długo. Parę dobrych lat. I nie mogę powiedzieć, że żałuję, bo to nie prawda. -Ari.. Ja tak Cię strasznie przepraszam.. Ja.. Wtedy na imprezie za dużo wypiłem.. Nie chciałem. Kocham Cię. Bardzo mocno. Nie mogę wybaczyć sobie tego jak Cię zraniłem.. Naprawdę tego nie chciałem. Okropnie żałuję, nie mogę spać po nocach.. Wybacz mi. Błagam! Mówił to wszystko bardzo szybko, podchodząc do mnie i chwytając za ramiona. Płakał. Pierwszy raz widzę, że on płacze. Wcześniej nawet przy mnie tego nie robił - Nie chciałeś? Nie chciałeś?! To mogłeś się jakoś powstrzymać. Albo ktoś mógł Cię powstrzymać.. Na przykład twój kolega, z którym coś zawzięcie omawiałeś! Wiesz jak ja się czułam w tamtej sytuacji?! A jak się czuję teraz?! Jak myślisz?! Mam ochotę rzucić się na Ciebie z pięściami..

-Nie wiem.. W tamtej chwili zapomniałam o wszystkim co nas łączyło ! Skłamałam go ale chciałam wiedzieć co wtedy zrobi. -A ja nie zapomniałem o najlepszych chwilach mojego życia. I chciał bym ci te wszystkie wspomnienia przypomnieć ,dlatego błagam cię daj mi drugą szansę a wszystko naprawie nigdy już nie będziesz prze zemnie płakać no chyba ,że ze szczęścia. Nagle mnie przytulił poczułam ,że strasznie mi tego brakowało. Nie chciałam żeby mnie już puszczał poczułam się naprawdę bezpieczna. Rozpłakałam się razem z nim i wyszeptałam mu do ucha. -Naprawdę nie możesz sobie tego wybaczyć ? -Nie mogę myślę o tobie cały czas ,nocą wracają wszystkie wspomnienia. Okropnie żałuje ,że tak cię zraniłem. Wtedy już wiedziałam ,że naprawdę tego wszystkiego żałuje i nie może sobie tego wybaczyć. Przytuliłam się bardzo mocno do niego i powiedziałam -Bardzo mi ciebie brakowało.. 

- Tak wiem. Możesz mnie uderzyć tyle razy ile chcesz, ale błagam wybacz mi. Nie chciałem tego zrobić. Byłem kompletnie pijany, nie wiedziałem co robię. A ta dziewczyna wykorzystała sytuację i mnie omotała. Gdybym wypił parę drinków mniej i wiedział co robię myślisz, że to wszystko by się wydarzyło, że zaprzepaścił bym to wszystko przez co przeszliśmy razem? Wszystkie wspólnie spędzone chwile? Wszystko co nas łączyło? 

- Nie wiem.. W tamtej chwili zapomniałam o wszystkim co nas łączyło!

Okłamałam go, bo chciałam wiedzieć co zrobi, co będzie mi jeszcze chciał powiedzieć.

- A ja nie zapomniałem o najlepszych chwilach mojego życia. I chciałbym ci te wszystkie wspomnienia przypomnieć, dlatego błagam Cię, daj mi drugą szansę a wszystko naprawie. Nigdy już nie będziesz przeze mnie płakać, no chyba, że ze szczęścia.  

Nagle mnie przytulił a ja poczułam, że strasznie mi tego brakowało. Nie chciałam, żeby mnie puszczał. Poczułam się naprawdę bezpieczna. Rozpłakałam się razem z nim i wyszeptałam mu do ucha.

- Naprawdę nie możesz sobie tego wybaczyć?

- Nie mogę. Myślę o Tobie cały czas, nocą wracają wszystkie wspomnienia. Okropnie żałuje ,że tak Cię zraniłem.

Wtedy już wiedziałam ,że naprawdę tego wszystkiego żałuje i nie może sobie tego wybaczyć. Przytuliłam się bardzo mocno do niego i powiedziałam

- Bardzo mi Ciebie brakowało.. //

(powrót do klubu)

Gdy weszłyśmy do klubu, od razu się rozdzieliłyśmy. Miałyśmy to w zwyczaju. Chciałam dostać się do baru by zamówić drinka na rozluźnienie, lecz po drodze zobaczyłam tą dziewczynę. Chyba nazywała się Julka. Ta sama szmata, z którą zdradził mnie Daniel. Gdy byłam kilkanaście metrów od niej, zauważyłam jeszcze chłopaka. Od razu pomyślałam 'biedny.. kolejny wpadł pod jej obrzydliwie powiększone usta', lecz dopiero po chwili rozpoznałam go. To Daniel. Mój Daniel. Wpadłam w szał. Podeszłam szybkim krokiem do siedzącej na przeciw mnie pary, wymieniającej właśnie ślinę. Nie myślałam trzeźwo. Zrzuciłam nieświadomą dziewczynę z kolan mojego chłopaka. Ta upadając na ziemię wylała na mnie napój trzymający w ręku. Nie przejęłam się tym zbytnio i już stałam przed oszołomionym Danielem. Jego oczy było wielkości pięciu złotych a twarz przypominała pomidora.. Zapewne od ilości wypitego alkoholu. Patrząc na niego, wypełniało mnie obrzydzenie i wściekłość. Bez zawahania uderzyłam go w twarz. Na moje nieszczęście upadł na wciąż leżącą dziewczynę. Oboje próbowali się podnieść z marnym tego skutkiem. Przykucnęłam do nich na tyle ile mogłam tuż przy ich twarzach i odezwałam się:

- Miło Cię znów widzieć zdziro. Oh, oraz Ciebie Danielu, nie byłeś parę godzin temu chory?

Wypowiadałam to wszystko bardzo wolno, przez zaciśnięte zęby, starając się nie wybuchnąć.

- Ar.. Ari.. Ariaannnaa.. C.. Co Tyyy tu.. tutaj r.. roo. roobbiisz?

- O nie.. To znowu to paskudztwo. Kochanie, nie zerwałeś jeszcze z nią? Przecież..

Nie dokończyła, ponieważ splunęłam jej w twarz. Nic na to nie poradzę, że pod wpływem emocji robię rzeczy, o których w normalnej sytuacji nawet bym nie pomyślała.
Daniel jak na zawołanie podniósł się z Julki, pomógł jej wstać a ona od razu podeszła do mnie i złapała mnie za włosy. Szarpałyśmy się. Uderzyłam ją w nos, gdy ta wyrwała mi garść włosów. Polała się krew, lecz to nas nie powstrzymało przed dalszą bójką. Nagle poczułam, że unoszę się w górę. Ktoś wziął mnie za ręce i wyprowadził na zewnątrz.

- Dlaczego to zrobiłeś?! Kim jesteś?!




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział napisany z pomocą Sandry i mojego chłopaka <33 b="">
Serdecznie im za to dziękuję, ponieważ nie miałam kompletnie pomysłu na rozpoczęcie tego rozdziału a trzeba było coś wyjaśnić i trochę namieszać :D
Mam nadzieję, że nic nie jest przesadzone i spodoba wam się :)
Czekam na opinię ! ! ! ! ;)



15 komentarzy = Rozdział szósty

poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział Czwarty

*Perspektywa Molly*

Gdy już siedziałam na kolanach Connora, zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie chłopców. No dobra. Tak na prawdę ich nie słuchałam, lecz rozmyślałam.

O kim?

O chłopaku siedzącym przy stoliku ze mną. A dokładnie pode mną. O tym, który trzyma mnie w swoich objęciach, w ramionach silnych choć na takie nie wyglądających. Muszę przyznać, iż bardzo spodobał mi się jego uśmiech, głębokie, błękitne oczęta, którymi się dość często we mnie wpatruje. Jego głos jest niesamowity, po akcencie można skojarzyć, że jest szkotem. Ma w sobie nutkę dziecka, co idealnie do niego pasuje. 

Cudownie byłoby budzić się przy nim i patrzeć na tą nieskazitelną twarzyczkę, rozczochrane, pofarbowane włoski, leciutki uśmiech spowodowany miłym i kojącym snem aż w końcu w tą głębię jego oczu, o których trudno zapomnieć, gdy zamyka się oczy.
Po dość długiej chwili ocknęłam się i zerknęłam na Jessice siedzącą naprzeciw mnie. Dziewczyna zasnęła wtulając się w Bradleya.. Nie dziwię jej się, w końcu wypiła dużo jak na nią, nie ma głowy do alkoholu i jeszcze po dzisiejszych wydarzeniach była bardzo przemęczona. Spojrzałam na chłopaka podtrzymującego Jess, by nie zsunęła się na podłogę.
Wyglądają razem słodko, byliby idealną parą, oczywiście na zdjęciach.
Brad patrzył po wszystkich błagającym wzrokiem, by mu pomóc. Reszta jednak nie zważając na to, już z niego żartowała, że po raz pierwszy nie może poradzić sobie z dziewczyną. Przyłączyłam się do nich lecz to było już dla mnie za wiele.
Ostatni raz spojrzałam na nich wszystkich. Kogoś mi przypominają, lecz w tej chwili nie mam pojęcia kogo. Z tą myślą zasnęłam. Nagle poczułam coś mokrego na policzku, jednak nie miałam siły, by otworzyć oczu i sprawdzić co to mogło być..




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział pojawia się, ponieważ postanowiłyśmy odpuścić wam ten jedyny raz to, że nie było pod ostatnim rozdziałem 10 komentarzy. Mamy nadzieję, że tym razem wam się uda. Przepraszamy za nieobecność. Było wiele spraw, które nas porządnie przytłoczyły, ale spokojnie, wracamy do was :) 
Mamy już kolejny rozdział (o wieeele dłuższy od tego) prawie skończony, więc czekamy tylko na odzew z waszej strony w formie komentarzy. To na prawdę pomaga. Do napisania ;*


10 komentarzy = Rozdział Piąty

czwartek, 29 stycznia 2015

Notka

Przepraszamy,  że tak długo nie pojawia się rozdział lecz pomimo ferii, brakuje nam czasu by coś napisać czy nawet wymyślić.  Mamy nadzieję,  że za niedługo uda nam się coś dodać. Pozdrawiamy i bardzo przepraszamy :( 

Mamy propozycję. Dodamy rozdział jeśli pod 3 rozdziałem będzie PONAD 10 komentarzy

Liczymy na was ;)

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział trzeci

*Perspektywa Jess*


..Znalazłam ją tańczącą z dwójką chłopaków. Obaj byli blondynami, jeden niższy, a drugi we wzroście Molly. Od razu było widać, że cała trójka jest już dość pijana, ponieważ ich ruchy były bardzo odważne i nie można było nazwać tego co robili tańcem. Nawet odrobinę go to nie przypominało. Mimo wszystko postanowiłam do nich dołączyć. 
Przedstawiłam się, chłopcy również powiedzieli swoje imiona. Niższy to Connor, a wyższy James, jeśli dobrze usłyszałam.

Jessica - Czeeeść! Molly trzymasz się jeszcze? Hahaha..

Molly - Jess? Gdzie ty byłaś? Szukałam Cię. Wiesz... Ari zaliczyła zgon! Hahaha..
Jessica - No nie wątpię. Hahaha.. A gdzie ona teraz jest?

Nagle Mol zachwiała się. Była bliska spotkaniu z ziemią, gdyby nie James, który ją w ostatniej chwili złapał.


James - Nic ci nie jest? Molly!


Dziewczyna zamajaczyła coś pod nosem. 

James - Chodźmy do naszego stolika.


Z moją przyjaciółką na rękach zaprowadził mnie i Connora do stolika w kącie. Siedział przy nim Brad. Lekko zdziwiłam się na jego widok. Myślałam, że znalazł kolejną dziewczynę do tańca i uwiódł ją, jak mnie, swoimi cudnymi oczkami i jeszcze cudniejszym uśmiechem.. Chwila, dlaczego ja tak o nim rozmyślam? A no tak. Jestem pijana.

Loczek spojrzał na mnie w ten sam sposób co przy barze, a mi zaczynało być coraz to goręcej. Po chwili podszedł do mnie z tym swoim ślicznym, zalotnym uśmiechem, a moje nogi były jak z waty. Ucieszyłam się, że przytulił mnie i tym samym powstrzymał od upadku.


Jessica - Brad? Co ty tu robisz? Czekaj.. Wy się znacie?!
Bradley - Witaj ponownie Kotku. No tak, znamy się.. Czekaj, czekaj ty nas nie kojarzysz?

Jessica - No nie kojarzę, a powinnam?

Connor - Raczej powinnaś, ale to dobrze, że tak nie jest.

Jessica - Mogę wiedzieć dlaczego?

James - Dowiesz się w swoim czasie, Mała.


Nie podobała mi się taka odpowiedź. Nie jestem osobą, która owija w bawełnę. Wolę mieć wszystko pod kontrolą i wiedzieć jak najwięcej, choć tak na prawdę to rzadko tak jest. Mimo wszystko jestem roztrzepaną nastolatką.
Chciałam usiąść do stolika lecz był pewien problem. Było nas za dużo. Razem z Molly stałyśmy patrząc się wyczekująco na chłopaków. Odchrząknęłam najgłośniej jak potrafiłam, by uświadomić im zaistniałą sytuację. Chwila minęła i Bradley oprzytomniał.


B - Jessica! Przepraszam, choć. Usiądziesz mi na kolanach. Con, weź Molly.


Jak chłopak powiedział, tak też zrobili. Przyznam, że spodobało mi się to. Gdy siedziałam już na Bradzie (brzmi to dość dziwnie, ale mniejsza z tym), ten objął mnie swoimi smukłymi ramionami i położył głowę w zagłębieniu między moją szyją a ramionami. Spojrzałam na siedzącą na przeciw mnie, rozpromienioną Molly. Connor bardzo mocno wtulił się w nią i lekko uśmiechnął. Na ten widok sama się szeroko uśmiechnęłam i chwyciłam stojącego przede mną drinka. Upiłam łyk kolorowej cieczy i podałam go loczkowi. Ten nie chcąc mnie puszczać, poprosił, bym sama go napoiła. Pomyślałam, że nie ma sprawy, przecież to nic trudnego. Pojąc mojego nowo poznanego kolegę, rozmyślałam o jego cudnej, nieskazitelnej urodzie. 

Zaraz, zaraz. Co ja właściwie robię. Nie znam go, a zachowuję się jakbyśmy co najmniej się przyjaźnili. Co alkohol robi z dobrze wychowanymi dziewczynami? Szkoda na to słów lecz nic już na to nie poradzę. 


Nie chcę wyjść na osobę niestabilną emocjonalnie bądź chorą psychicznie, więc siedzę cicho i zagłuszam moje myśli kolejnymi łykami napoju. Nie trzeba było długo czekać by 'urwał mi się film'.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Mamy nadzieję, że ten rozdział bym wystarczająco długi, by sprostać waszym wymaganiom.

Dziękujemy za komentarze (choć jest ich mało) cieszymy się, że ktoś w ogóle czyta nasze opowiadanie. :)
Rozdziały będziemy dodawać w poniedziałek (chyba, że będą jakieś komplikacje, to dodanie rozdziału troszkę się opóźni).
Zachęcamy do udzielania się pod rozdziałami.



10 komentarzy = 4 rozdział




 
Uciekamy spać, Słodkich snów :)



poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział drugi



*Perspektywa Jess*

.. Cudowne, ciemne oczy, które patrzyły na mnie wzrokiem pełnym zachwytu. Ubóstwiam facetów mających tak czekoladowe oczy jak ten pan. Wciąż się zbliżał, a ja poznawałam nowe zakątki jego twarzy. Ten szeroki i piękny uśmiech, idealne malinowe usta i dołeczki w policzkach, nie mogłam przestać go podziwiać. Miał bardzo ciemne loczki i był może o jakieś 5 cm wyższy ode mnie. Pierwsza myśl jaka przyszła mi wtedy do głowy to, iż jest to ideał chłopaka, mój ideał. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś taki mógłby w ogóle istnieć...

Bradley - Witaj śliczna. Jestem Brad. Jessica - Ym, cześć. Jess. Bradley - Co robisz tutaj sama? Nie obawiasz się, że coś ci się może stać? Jessica - Odkąd do mnie podszedłeś, niczego się już nie boję.
Brad uśmiechnął się na usłyszane słowa, a ja zarumieniłam. Nie przemyślałam tej wypowiedzi. Nie chciałam tego powiedzieć. Niestety było już za późno.
Beadley - Może chciałabyś zatańczyć? Jessica - Ym, pewnie. Czemu nie.
Przyznaję trochę się zmieszałam, kiedy zaproponował mi taniec, ponieważ nie umiem tańczyć, ale nie mogłam mu odmówić. Chłopak złapał mnie za rękę i zaciągnął na parkiet. Muszę przyznać, że świetnie się ruszał. Długo nie potańczyliśmy, bo zauważyłam Arianne z jakimś blondynem wychodzących z budynku. Nie chciałam, żeby zrobiła sobie coś pod wpływem alkoholu, więc przeprosiłam Brada i pobiegłam w jej stronę. Wybiegłam przed budynek, lecz nikogo już tam nie było. Przypomniałam sobie o Molly. Przecież ona też tutaj z nami przyszła. Wróciłam do klubu i zaczęłam jej szukać... ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Dziękujemy Wam bardzo za te wszystkie miłe komentarze, bo dzięki temu mamy motywację, aby dalej kontynuować naszą historię. Jesteście świetni ! :)